wtorek, 22 stycznia 2013

Mój "cudowny" sen czyli Ciocia, Magda i "sałatka"

Siemanko! Dziś chciałam podzielić się z Wami moim dzisiejszym snem. Jest trochę dziwny, ale w końcu to sen... Do rzeczy.

Na początku byłam sama w jakiejś galerii w Krakowie. Nie było ze mną żadnej koleżanki, nikogo... Weszłam do jakiejś knajpy i spotkałam tam moją ciocię. Była ze swoimi znajomymi. Podeszłam i się przywitałam, porozmawialiśmy. Następnie ciocia zaproponowała, abyśmy następnego dnia poszły razem do kina i tak po prostu spędzić ze sobą trochę czasu. Zgodziłam się. Umówiłyśmy się na 16:00 pod małą restauracją w moim mieście. Następnego dnia przed czwartą odprowadziłam moją mamę do kościoła (po co ja ją odprowadzałam?). Nie wiem jakim cudem, ale na rynku w moim obecnym miejscu zamieszkania nie stał kościół, który rzeczywiście tam jest tylko taki, jaki był w miasteczku, w którym mieszkałam wcześniej. Nawet ksiądz był ten sam... Potem poszłam w umówione miejsce. Spotkałam tam moją koleżankę z klasy - Magdę. Pogadałyśmy trochę, a ja w końcu zaczęłam się zastanawiać gdzie jest moja ciocia. Zaczęłyśmy jej szukać w tłumie (nie wiem dlaczego, ale było tam strasznie dużo ludzi, zwłaszcza blondynek (moja ciocia ma włosy tego koloru)), ale nigdzie jej nie było. Czekałam tam jeszcze chyba z godzinę, a w końcu poszłam. Po drodze spotkałam naszego burmistrza, który wychodził z pasmanterii. Dał mi pieniądze i kazał kupić dla niego sałatkę, a potem zanieść mu do Maciejówki (nawet nie istnieje w moim miasteczku coś takiego). No to poszłam do kwiaciarni, ale po chwili wyszłam, bo stwierdziłam, że w kwiaciarni raczej sałatki nie kupię. Po chwili zastanowienia jednak tam wróciłam i złożyłam zamówienie. Gdy kwiaciarka wróciła z zamówieniem nie było tam żadnej sałatki. Zamiast tego przyniosła bułkę z masłem, na której był kawałek zielonej papryki i plasterek pomidora, ale nie zastanawiałam się nad tym, zabrałam "sałatkę" i wyszłam. Spotkałam tam moją ciocię ubraną w jakieś dziwne beżowe, workowate ciuchy. Powiedziała mi, że wolała iść na zakupy niż do kina ze mną, ale nie byłam na nią zła. Powiedziałam tylko "spoko, ale chodź teraz ze mną do Maciejówki zanieść burmistrzowi sałatkę". I poszłyśmy. Ja po drodze zjadłam prawie całą "sałatkę" i zostały tylko dwa kęsy. 

Tutaj urwał mi się film, więc nie wiem czy był to koniec snu, czy po prostu nie pamiętam. Czasami naprawdę się zastanawiam skąd mój mózg bierze takie pomysły... Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :)  To do następnego!

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Oj... dość długo mnie tutaj nie było

Witam wszystkich! Będę nudna i po raz chyba setny powiem, że jestem okropna i zaniedbuję bloga. A to dlatego, że piszę też drugiego (http://queen-of-books.blogspot.com/) z recenzjami książek dlatego jakbyście byli zainteresowani to zapraszam :). Trochę za późno, ale cóż chciałam wszystkim życzyć dużo szczęścia, miłości, zdrowia, dostatku, uśmiechu i spełnienia marzeń w Nowym Roku 2013! Wiem, wiem urwałam się z choinki z tymi życzeniami xd ale cóż, zdarza się.
Mam teraz ferie i siedzę sobie w domciu na komputerku, lub z książką pod kocykiem... To jest życie... Ale, za tydzień do szkoły :( Nie nie, nie mogę myśleć o szkole, trzeba cieszyć się chwilą... Bo chwile są tak ulotne...
No dobra, koniec mojego filozoficznego wywodu. To pa!

niedziela, 16 grudnia 2012

No cóż, każdemu mogło się zdarzyć rozwalić łóżko...

Cześć wszystkim! Dziś chciałabym napisać o pewnym śmiesznym wydarzeniu, które miało miejsce wczoraj. Otóż mój brat mieszka w internacie i przyjeżdża na weekendy. Gdy wczoraj przyjechał to przyszedł do mojego pokoju, gdzie ja czytałam sobie książkę. I oczywiście mi się wepchał i położył się obok mnie. No i zaczęliśmy się wygłupiać i takie różnego siostrzano-braterskie sprawy i tu nagle skrzypnięcie, a my znaleźliśmy się na ziemi. Łóżko mi się złamało z jednej strony... Huehuehue. I niestety muszę tymczasowo spać na samym materacu. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie stanę się posiadaczem nowego łóżeczka xd
To na razie tyle urzekających historii z mojego życia na dzisiaj. To pa!

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Koniec z jogą + internetowa stylizacja

Tak... Ambicje miałam wielkie, ale skończyło się na tym, że poćwiczyłam sobie parę dni i mi się znudziło. No cóż, zdarza się. Zacznę znowu i będę wytrwała w Nowym Roku. To moje postanowienia. A tak w ogóle sorry, że nie pisałam (po raz setny (nie, no dobra, ja nawet tylu postów nie mam)). A w czwartek, w Mikołajki byliśmy z klasą na wycieczce w kinie na "Asterix i Obelix: W służbie jej królewskiej mości". Śmieszny ten film. Fajne nawet, ale wolę poprzednie części.
Dziś przygotowałam następną internetową stylizację. Jest na taka codzienna, ale mi się podoba. I ten wisiorek jest boski...

\

Także to by było na razie tyle. Aha... Chciałam jeszcze tylko powiedzieć, że założyłam bloga z recenzjami książek (może czasem pojawi się recenzja filmu). Dlatego jeśli ktoś chętny to zapraszam: http://queen-of-books.blogspot.com/ . To nara.

sobota, 10 listopada 2012

Joga :)

Siema! Wczoraj wieczorem postanowiłam, że spróbuję ćwiczyć jogę. Mam nadzieję, że moje ambicje nie zakończą się na tygodniu ćwiczeń (jak z nauką szpagatu), tylko będę wytrwała. Ćwiczyłam już wczoraj wieczorem i zaraz muszę iść znowu poćwiczyć. To się chyba robi rano i wieczorem, ale ja w tygodniu nie będę wstawać o 6:30 żeby sobie poćwiczyć. Muszę jeszcze trochę poćwiczyć rozciąganie, bo kiepsko mi idzie z tymi pozycjami. Chociaż niektóre mi idą całkiem nieźle. I jeszcze z równowagą cienko. W pozycji stojące, w której trzeba trzymać równowagę, zamiast się odprężyć, to ja myślę o tym czego by się tu złapać żeby się nie wywalić. Oto pozycje, nad którymi aktualnie pracuję ('aktualnie pracuję'... taaa... ćwiczyłam jeden raz w życiu, ale ja aktualnie pracuję).


Kwiat lotosu idzie mi całkiem nieźle.




Z kobrą także nie najgorzej.


Mostek też jest łatwy.


Pokazałam tylko 3 ale robię też inne. To pa, pa! Idę poćwiczyć i zjeść śniadanko.

piątek, 9 listopada 2012

Wracam do pisania.

Od października nie pisałam... Już miałam zamiar zawiesić tego bloga i założyć nowego bo w tym mam wielkie zaległości, ale zdecydowałam, że wrócę do tego. Postaram się pisać jak najczęściej, aczkolwiek pewnie zanim wyrobię sobie nawyk pisania kilka razy tygodniowo lub nawet codziennie minie trochę  czasu.
Jak ja już coś powiem to czapki z głów... Wczoraj byłam w bibliotece szkolnej. Za chwilę miałam mieć muzykę (w innej sali, więc trzeba było wziąć książki przed dzwonkiem, zanim zamkną salę), więc powiedziałam do bibliotekarki:
-Zaraz mamy muzykę to pa... znaczy do widzenia.
I taki poker face. Dziś opowiadałam to mojej koleżance z ławki (nie było nic ciekawszego do roboty na majcy). Ona mi powiedziała, że raz jak była na mszy i poszła do komunii, to ksiądz "Ciało Chrystusa", a ona:
- Dziękuję... znaczy Amen.
Inna koleżanka mi opowiadała, że raz przyszedł do nich do szkoły (nie chodzimy do jednej niestety) jakiś facet i zapytał ją gdzie jest pokój nauczycielski, a ona mu odpowiedziała:
- Musisz iść tam... to znaczy musi pan iść tam.
Wiem, wiem, jestem pokręcona. Od dzisiaj żegnam się z koleżankami słowami "pa... znaczy do widzenia".

_______________________________________________________________________
 W związku z tym, że za tydzień (!) będzie premiera "Przed świtem 2", teraz będzie trochę Zmierzchowo. Tak, jestem fanką "Zmierzchu".































To by było na tyle. Do następnego!

poniedziałek, 1 października 2012

Nie no... muszę wziąć się w garść!

Ostatnia notka była 2 m-ce temu. Po prostu nie miałam czasu i wgl oglądałam dużo filmów i nie miałam czasu. Ale teraz postaram się znowu wrócić do pisania. Chociaż i tak nikt tego nie czyta. Ale dlaczego mam nie pisać dla samej siebie? Może mam z tego satysfakcję, a to że nie mam talentu do zaciekawiania ludzi moim blogiem to już inna sprawa. Rok szkolny... O tak... Bolesna prawda. No cóż. Trzeba wziąć się w garść i zacząć się uczyć. Dziś miałam powtórzenie wiadomości z historii, która nijak nie przyda mi się w życiu. Nie wiem po co wgl istnieje ten przedmiot. Chyba tylko po to żeby dłużej w szkole siedzieć. Te daty są mi tak potrzebne jak rybie ręcznik albo murzynowi krem z filtrem. Coś mi się zdaje, że dostanę 3. No ale cóż... Na dobry początek trójeczka xd. Ja muszę spadać. To pa!